Kilka zdjęć ze szkolenia dosiadowego , które odbyło się w miniony weekend.
Dziękuję bardzo fajnej, pozytywnie zakręconej 😉 , kameralnej ekipie za wspólnie spędzony czas, mam nadzieję, że wszyscy wyjechali bogatsi o nowy materiał do dalszej pracy. Ja natomiast cieszę się z kolejnych doświadczeń z tak ciekawymi przypadkami ;), i choć „przypłaciłam” to szkolenie małym przeziębieniem, to największą nagrodą dla mnie są Wasze słowa: „o rany, to ja jednak mogę usiąść w siodło w galopie pełnym siadzie”, „po raz pierwszy od 20 lat czuję po treningu mięśnie brzucha”, „po tym szkoleniu zamierzam naprawdę wziąć się za siebie” :). Cieszę się, że mogłam pomóc w przypadkach, gdzie ktoś od kilku lat wie, że powinien coś w swoim dosiadzie poprawić, ale mimo wielu prób dotąd nie wiedział jak – najczęściej bowiem samo korygowanie przez instruktora nie wystarczy, trzeba znaleźć przyczynę, dla której nie możemy się rozluźnić, czy też noga uporczywie ucieka nam do przodu.
Jeszcze raz Wam dziękuję i – mam nadzieję – do zobaczenia wkrótce!
(Zdjęcia są niestety dość kiepskiej jakości – z braku fotografa i aparatu).